Nie-moc.

Wreszcie zaczęła się jesień i słoty.Oczywiście tradycyjnie jestem chora.Od trzech dni leże w łóżku i chodzę oczywiście do pracy, bo w sumie mam tylko katar i ból gardła straszliwy.Wiem, że nie powinnam chodzić chora , ponieważ zarażam, ale skoro moi pracodawcy nie dopuszczają opcji żeby założyć granicę tolerancji- czyli ile razy w mies. z różnych przyczyn możemy nie przyjść to muszę sobie jakoś radzić.



Piękna w tym roku jessień i mija mi bardzo szybko, może dlatego że nie chodzę do szkoły.Ale szkoda że ta pogoda diametralnie się zmienia, bo można złapać przeziębienie( jak w moim wypadku).I tak brrr nieprzyjemnie...

I trzeba zakupić wreszcie ciepła:


I może kozaki...





Dla dopełnienia dzieła:


oraz znienawidzony:



Wbrew pozorom, ja uwielbiam być opatulona jak beza.Bo wtedy wystarczy fajna kurtka, dodatki , obuwie i nie trzeba sie martwić jak latem żeby wszystko ze sobą grało.W zimę liczy się to żeby było ciepło( i modnie)





Kocham tę piosenkę..esencja jesieni:)